środa, marca 12, 2014

Młody zjawił się na progu z hodowlą nowych kosedyr. Zwierzątka wlasnoręcznie nazbierane i zapakowane szczelnie w reklamówkę z Rema 1000. Wraz z ziemią. Mój słuszny sprzeciw na umieszczenie ich w odmętach osobistej szafy Młodego spotkał się z niezrozumieniem, akcją protestacyjną i cichą kapitulacją. Pieszczoszki zostały po drugiej stronie drzwi, a w reklamówce Młody skrupulatnie wyrwał małą dziurę mającą zapewnić tlen swoim podopiecznym. Następnego dnia zesztywniałe dżdżownicze truchło (Mamo zobacz, chyba trochę śpią. Nieeee, żyją, przecież dałem im powietrze.) zostało rozdystrybuowane do tarasowych doniczek ze zdechłymi pozimowymi kwiatkami. Dżdżownice śpią tam po dziś dzień. Ot proszę, jakie zmęczone.
- Co on tam ma w tej torbie? - zapytał Nick z ciekawością obserwując, jak Młody rozkłada swoje pieszczoszki po donicach.
- Co, nie powiedział ci?
- No mówił, opowiadał całą drogę do domu. Ale ja nie bardzo rozumiałem, na wszelki wypadek cieszyłem sie i mówiłem, że jest super.
- Aaa, no, dżdżownice.
- A, to dobrze. Myślałem, że nazbierał jakąś kupę.

***

Matko. W jakim języku wychowamy małego Bąbla?
Każde z naszej trójki mówi innym...
Oczywiście są jakieś momenty spójne.
Ja z Młodym porozumiewamy się polskonorweskim.
Nick ze mną porozumiewa sie autorską odmianą angielskopolskochorwackiego.
Nick z Młodym z kolei opracowali osobistą odnogę języka norweskoangielskiego z wyraźnymi polskimi akcentami.
Jaką damy mu (jej?) narodowość?
Gdzie to wszystko sprawdzić?
Podskórnie czuję, że najwyższa pora podjąć jakieś znaczące decyzje.


You Might Also Like

4 komentarze

  1. Hahaha :D
    Pomysły dzieciaków to jedno, ale sposób, w jaki je opisujesz to normalnie rarytas :) Przy takim rarytasie blednie kapusta kiszona [serio, gdybym miała pewność, że w przeciągu najwyżej trzech dni znajdzie się u Ciebie, wysłałabym ci ją pocztą w jednokilogramowym wiaderku].

    Odnośnie języka - na Twoim miejscu - obstawałabym przy polsko-norweskim. Nie tylko ze względu na realia, w jakich się maleństwo znalazło, ale również z innego, prostego powodu: nauka dwóch języków zawsze bardziej stymuluje rozwój mózgu, niż nauka jednego^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że u nas będą trzy lub cztery na raz. Zobaczymy jak Junior to zniesie. I jak my damy radę :)

      Usuń
  2. Stawiam na norwesko-angielsko-polski. :) Chociaż pewnie życie i tak to naprostuje.
    Młody debeściak! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! No to macie lingwistyczna zagwostkę! Chyba najważniejsze, że sie dogadujecie! A dzieciaki i tak złapia wszystko co sie do nich powie. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń