Eksmaz zabral Mlodego na tydzien wakacji. Wyjechali wczoraj. Juz tesknie. Dopiero teraz widze, jakie puste bylo moje zycie bez tej malej Iskierki. Nie wyobrazam sobie jak moglam tak zyc? Wszystkie imprezy, kina, knajpy, randki, papierosy i czerwone wino na plazy ... Przyznaje, ostatnio troche myslalam jak fajnie byloby tak zyc przez chwile. Jednen silny uscisk malutkich raczek na mojej szyji, jeden buziak na dzien dobry i wiem juz, ze nigdy nie bede taka jak kiedys.
I tak oto znów
wróciłam na rynek singli.
Wydaje mi się, że
znów mam 16 lat. Zakochuję się bez pamięci, na zabój, co tydzień. Takie są
skutki pracy w grupie około stu młodych, zabawnych, miłych, umięśnionych... ech...
Gdyby nie Młody
to przysięgam, moje mieszkanie stałoby się domem schadzek.
A tak będę już
chyba sama do końca życia. A przynajmniej przez następne kilka lat..
Mąż dzwoni i chce
mnie złapać na DOM. Czy nie poszłabym z nim oglądać domu, bo znalazł taki, jaki
ja zawsze chciałam mieć. Chce kupić tak na wszelki wypadek, gdybym jednak
zdecydowała się do niego wrócić. Faceci.
Sama nie wiem
czego on chce, ale wiem czego ja nie chcę. Tylko nie mam odwagi mu powiedzieć. Gdyby
nie Młody wszystko byłoby łatwiejsze. Tylko że wtedy znowu prowadziłabym tą
jałową egzystencję, zarwane noce i przespane dni i brak jakiejkolwiek kotwicy
która złapałaby mnie w jednym porcie. Już chciałam uciekać, gdyby nie Młody
pewnie byłabym już spowrotem w Polsce, a może w Australii? Byle dalej.
Moje mieszkanie
jest nad samym jeziorem. Wieczorem siedze w salonie i patrzę, jak słońce
leniwie chowa się za górami. Młody śpi w swoim pokoju i cichutko pochrapuje.
Robię sobie paznokcie (Ja! Paznokcie!? :-P), albo czytam. Nikt mi nie jęczy ze
jestem nudna i że mam się wynosić. Bo wreszcie się wyniosłam. Codziennie dziękuję
Bogom i sobie, że nareszcie jestem sama.