Rzecz o Shellac Manicure

poniedziałek, listopada 11, 2013

Przyznaję się. Padłam ofiarą hybrydowego manicure, który trzyma się paznokcia jak przyspawany, błyszczy jak podlotek na baletach w remizie i pozwala mi oszczędzić czas i spędzać ciemne i wietrzne wieczory tylko i wyłącznie na pozostawaniu zawiniętą w kocyk, z głową na wygodnym ramieniu i Breaking Bad w TV.

Manicure hybrydowy to manicure lakierem mającym właściwości żelu. Każda warstwa (czyli podkład - warstwa lakieru - warstwa lakieru numer 2 - top coat) jest utwardzana w lampie UV. Wykonanie go zajmuje więc trochę czasu, zależnie od sprytności kosmetyczki. Z doświadczenia wiem, że jedna potrafi uwinąć się ze ściągnięciem starej hybrydy, wymodelowaniem paznokci i położeniem nowej hybrydy w pi-razy-oko godzinę. Inna natomiast samo opiłowanie i położenie hybrydy celebrowała przez godziny półtorej, ku mej rozpaczy i psychicznemu dyskomfortowi, gdyż jak już kiedyś wspomniałam, u kosmetyczki tudzież fryzjera przeżywam katusze, bo ONI LUBIĄ ROZMAWIAĆl. A ja? Nie zawsze. Nie koniecznie.

Zdjęć zaraz po wykonaniu nie posiadam. Musicie uwierzyć mi na słowo, że lakier został położony starannie, prawie-że-do-samych-skórek. Kosmetyczka użyła trzech warstw. Na paznokciach mam CND Shellac Decadence, choć nie starałam się oddać koloru, a jedynie pokazać ogólny stan lakieru po gwarantowanych dwóch tygodniach bez odprysków.

Zdjęcia można powiększyć.

 
 Tak prezentowały się moje dłonie dokładnie po tygodniu. Odrost niewielki, na żywo znacznie mniej widoczny niż na zdjęciach. Nie przeszkadzał mi i nie czułam się z nim niechlujnie. Końcówki starte minimalnie, normalny człowiek (czyli nie paznokciowy nazi) nie zauważy.
Po zrobieniu zdjęć zaczęła przeszkadzać mi długość paznokci, dlatego je obcięłam i jednocześnie pozbyłam się lekko startych końcowek. Poniższe zdjęcia lepiej oddają faktyczny odcień lakieru.


Po dwóch tygodniach odrost był już dość widoczny, choć nie tak natarczywy jak w powiększeniu. Środkowy palec natrafił na pilniczek w torebce, stąd lekkie rysy na lakierze. Za to, co stało się z palcem wskazującym, obwiniam rozdwajający się paznokieć, z którym bezskutecznie walczę już ponad pół roku. Przyczyniła się do tego także ostatnio czytana przeze mnie książka Kinga, jako że nie omieszkałam w chwilach szczytowego napięcia pomemłać zębami przy lakierze na pazurach. Shame on me! Po zrobieniu fotek pokryłam paznokcie czerwonym lakierem i przechodziłam w nich jeszcze 5 dni. Czyli dokładnie po 19 dniach lakier zaczął odchodzić w taki sposób, że nie oparł się mojej nerwowej naturze i niecierpliwym palcom-skrobaczom.

Rady cioci Aggi, jesli chcecie spróbować manicure hybrydowego? Wybierzcie salon, gdzie pracują na produktach CND Shellac. To jest lakier hybrydowy. Jest wiele firm oferujących lakiery hybrydowe, które tak naprawdę są kolorowymi żelami. Siedzą na pazurach jak gnom na garuszku złota i łatwiej sobie palec odciąć niż pozbyć się samemu tego cholerstwa z płytki. Prawdziwy Shellac łatwo ściągnąć stosując metodę znaną przy usuwaniu brokatowych lakierów: nasączamy waciki w zmywaczu z acetonem, przykładamy do paznokci, zawijamy opuszki folią aluminiową i czekamy około 15 minut. Tak potraktowany Shellac odchodzi praktycznie sam, płytka jest czysta, czasami wymaga lekkiego doczyszczenia drewnianym patyczkiem. Dla porownania "hybryda" firmy Mollon trzymała się na moich paznokciach ponad trzy tygodnie, przeżyła nawet rozbijanie biwaku w 30sto stopniowym upale. Bez odprysku. Niestety, wymoczona w acetonie (a nie w zmywaczu) nadal wymagała porządnego doskrobania, na płytce pozostały resztki warstwy podkładowej, a sama płytka nie wyglądała ciekawie po tym eksperymencie.

Minusem tej metody jest, że nie każda wytrzyma w takim samym kolorze pazurów przez pół miesiąca. Ale jak dla mnie wygoda tego rozwiązania pozwala znieść kolorowe nudziarstwo.





You Might Also Like

16 komentarze

  1. Ale można też się pobawić Shellakiem i wzorki porobić. Czasem kusi mnie sprawić sobie jakiś mały zestaw. Niestety to kosztuje krocie. Miałam kiedyś okazję popracować na hybrydach z Mistero Milano. Ciut gorsza jakość od Shellac, ale wciąż hybryda. Niestety większość to żele kolorowe. Te z Mistero trzeba było trochę przypiłować ichni topcoat. Potem wprowadzili takie całkowicie zmywalne, ale ja już się tym nie bawiłam.

    Dzięki kochana za pomoc! :* Ależ mi radość sprawiłaś! Nawet nie wiesz jaką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mnie korci, żeby sprawić sobie zestaw. Zwłaszcza że przydałby mi się do pedi. Chociaż jeden kolor. A jakie życie prostsze by było :)

      Usuń
    2. No pewnie, że by było. :) Tylko to trochę kosztuje. Niestety. Ale w sumie koniec końców i tak chyba warto. Oczywiście o ile Shellac w buteleczce nie gęstnieje. Bo tego nie wiem. W końcu w salonach tak długo buteleczka nie stoi, jakby stała w domu. Trzeba by się dowiedziec.

      Usuń
    3. W maju minie 2 lata jak zakupilam sobie zestaw cnd i do tej pory lakiery pieknie sie maluje, jedynie juz powoli sie koncza i dlatego juz kupilam sobie kolejne kolorki, nauczylam sie robic sama i tylko do uzytku domowego, jestem mega zadowolona:) troche sa drogie, ale moim zdaniem ten wydatek sie oplaca:)

      Usuń
  2. na wakacje może bym się skusiła, ale za bardzo lubię zmieniać kolor :) więc spróbuję w momencie, kiedy nie będę miała czasu na malowanie paznokci.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo lubię, ale nie zawsze mam czas. A z gołymi pazurami chodzić nie znoszę. To już wolę mieć jeden kolor przez dwa tygodnie :)

      Usuń
  3. Ja z lakierami jestem na bakier raczej ale bardzo cieszy mnie info o sposobie pozbywania sie brokatowych. Brokaty to chyba jedyne, które kładę na paznokcie bo łatwiej ukryć niedoskonałości. Zawsze sie czegos ciekawego u Ciebie dowiem - dzieki.

    OdpowiedzUsuń
  4. I think youve created some actually interesting points. Not as well many people would basically think about this the way you just did. Im truly impressed that theres so very much about this topic thats been uncovered and you did it so nicely, with so a lot class. Superior one you, man! Actually excellent things here.
    Jeux d'amour

    OdpowiedzUsuń
  5. Just to let you know, this post looks a little bit funny from my smart phone. Who knows maybe its just my mobile phone. Great post by the way.
    Jeux d'amour

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha, czyli istnieje możliwość zrobienia sobie samej czegoś takiego? W sensie, jak się ma lampę? Tylko malujesz, naświetlasz i już? Pytam tak, bo u kosmetyczki na manicure raz byłam sto lat temu, a trwałość to rzecz pożądana bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwość jest, ale to wyższa szkoła jazdy i cena za produkty. Sama zastanawiam się czy w to zainwestować, ale chyba wolę się wybrać od czasu do czasu do kosmetyczki :)

      Usuń
  7. hej , czytam Twojego bloga z ukrycia od jakiego s czasu i fascynuje mnie Twój sposób pisania. jednak nie o paznokcie michodzi i nie o słodzenie, chciałam się spytac Ciebie czy jezeli zna sie podstawy angielskiego to dam radę na początku w Norwegii? mam szanse niedługo wyjechać do znajomych ktrzy pomogą mi się "rozgościć" i pracowac w norwegii ale boję sie bonie znam norweskiego. Ty jestes w tych sprawach juz doswiadczona może mi cos podpowiesz bo trcohe bezradna jestem i w ogóle to nigdy poza granićą polski nie byłam na dłuzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło.
      Co do pytania o Norwegię - wydaje mi się, że niestety znajomość podstaw angielskiego nie wystarczy. Owszem, kiedy przyjechałam tutaj 7 lat temu - angielski i trochę szczęścia starczyły. Jednak wiele się zmieniło, pracodawcy się rozbestwili i nawet na prace typu sprzątanie czy praca na stołówce - wymagają norweskiego. Najlepszą opcją byłoby nauczyć się podstaw w PL. jeśli masz w garści jakiś fach, to z podstawami norweskiego powinnaś dać radę. Oczywiście zależy też od zawodu.

      Usuń
  8. ok dziekuję Ci Aggo za odpowiedź, podobnie piszą na forach o pracy w norwegii, że juz teraz potrzebny norweski bo pracodawcy wolą takie osoby nawet jeśli te osoby potrafią mniej niz ci tylko ze znajomością angielskiego. No mam nadzieje ze jesli sie zdecyduję to może jakies szkólki językowe znajde na miejscu?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też lubię Shellac. Ale w sezonie jesień zima 2014/2015 najmodniejszy jest kolorek szary , taki http://www.prokosmetyk.pl/produkty/797/CND_Shellac_Lakier_Hybrydowy_Purple_Purple.html

    OdpowiedzUsuń