Zdechłe motyle.
środa, marca 23, 2011
Razem z Lubym dotarliśmy do etapu, w którym nasza wzajemna lista zalet zaczyna niebezpiecznie kurczyć się w stosunku do wzajemnej listy wad. Tym samym ze smutkiem ogłaszam, że nasz związek po prawie wspólnym roku wchodzi na zupełnie nowy etap. Etap miłości DOJRZAŁEJ. Motyle w brzuchu zostały przetrawione i wydalone, nie pamiętam nawet czy aby na pewno się tam gnieździły?
Pojawiają się w naszych rozmowach te wszystkie pieszczotliwe słowa, miód na duszę i muzyka dla uszu:
- Bo ty ZAWSZE...
- Mam już dość..!
- Nie przesadzaj..!
Na szczęście to nie jest jeszcze etap:
- WYCHODZĘ!
ani też:
-Wyprowadzam się!
I pierwszy raz mi to nie przeszkadza. Nie tęsknię za motylami chociaż wiem, że nie wrócą. I pierwszy raz jest tak, że pomimo wielkiej kłótni i wzajemnych pretensji zasypiając szukam pod kołdrą jego ciepłych stóp.
Zobaczymy, czy nadal będę miała na to ochotę po kolejnym wspólnym roku.
5 komentarze
hah skąd ja to znam;) niestety nie poznałam jeszcze motyli, które żyły by wiecznie, a czasami ich brak zaczyna doskwierać.
OdpowiedzUsuńBo motyle żyją tylko chwilę ... ech ... :-((((
OdpowiedzUsuń@April no niestety, a na poczatku zawsze sie wydaje ze TYM RAZEM to motyle beda zyly wiecznie.
OdpowiedzUsuń@Zapalka choc zyja tylko chwile, to jednak fajnie jest miec (czasem) w brzuchu motyle :)
Widze ze nadal masz kiepski nastroj...
Motyle byly fajne ale fajniejsze jest szukanie cieplych stop w zimna i wietrzna noc :)Zycze daleszego rozwoju zwiazku w pozadanym kierunku.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twój post i to zadziałało na mnie jak kubeł zimnej wody, ale może to właśnie oto chodzi by związek się rozwijął, a owe motyle będą miały za zadanie wracać tylko w niesamowitych momentach, ale to właśnie dzięki nim je zapamiętamy. Wiesz, a ponad wszystko czuję się bardzo szczęśliwa, a to zewzględu na to że zawsze mogę liczyć na pomocne dłonie, bądź pełne miłości spojrzenie.
OdpowiedzUsuń