O piernikach.
środa, października 01, 2008
Przyszły wreszcie książki!!! Po dwóch latach mieszkania tutaj odkryłam, że jedna z polskich księgarń wysyłkowych wysyła za granicę. To się nazywa refleks. Liczą sobie za tę przyjemność wystarczająco, ale książki po polsku...ech...! Paczka szła nieprzyzwoicie długo, bo oczywiście norwescy celnicy musieli ją dokładnie przebadać, przekartkować każdy egzemplarz i sprawdzić, czy pomiędzy wersami nie ukryłam tajnego szyfru mającego na celu obalenie rządu norweskiego, morderstwo na rodzinie królewskiej i atak terrorystyczny na centrum Oslo. Nie wiem dlaczego tak się na mnie uwzięli. Każda paczka nosi ślady węszenia w niej. Któregoś dnia zamówię sobie chyba króliczka i kulki doodbytnicze tak tylko żeby celnikom zrobić przyjemność.
Książki zostały już porządnie wywąchane. Uwielbiam ten zapach. Świeżego druku, czystych kartek,obietnicy. Chyba nawet jest dla mnie sexy. Gdybym pracowała w bibliotece gździłabym się prawdopodobnie miedzy półkami bez przerwy. Będę teraz przez kilka dni chodzić wokół moich książek, książeczek, książuniek jak wokół jeża, zastanawiając się z którą wylądować na sofie najpierw. Już słyszę Męża jak narzeka, że zamiast się z nim mietosić czytam i czytam i jest nudno.
Nie wiem, czemu tak mam. Może dlatego, że wychowałam się w czasach, gdyna murach pisano „rap to syf” i „depesz to syf”. Internet poznałam w wieku latczternastu, bajki dla dzieci leciały raz dziennie przed Dziennikiem, a w sobotyokoło południa grali chyba dwie bajki Disneya i jakiś film młodzieżowy. Czyktoś jeszcze to pamięta? Chyba staję się starym piernikiem. Albo już sięstałam. Kiedy, się pytam, no KIEDY??? Boszz jak to człowiek nie wie kiedy sięstaje piernikiem. Dopiero gdy rozmawiam z kimś o pięć lat młodszym i on niewie, co to „Miś Coralgol” to to do mnie dochodzi
0 komentarze