piątek, marca 21, 2014
Po wyjściu z basenu zrozumiałam, jak czują się wieloryby wyrzucone przez morskie fale na piaszczysty brzeg. Te, które Green peace podobno spycha spowrotem do morza.
Pod wodą moje ciało jest lekkie jak piórko. Poruszam się z gracją. Odpoczywam. Słucham dźwięku bąbelków powietrza wypuszczanych nosem (Z tymże nosem prawie że w kroku osoby płynącej przede mną).
Na lądzie jestem ociężała. Stopy nie nadążają za duchem. Oddech przyspiesza. I jeżu, jak ja się komicznie schylam. Nie dość, że wszystko leci mi z rąk, nagminnie. To nie pochylę się jak filigranowa kobieta, którą w mej glowie wciąż jestem. O nie. Ja kucam w szerokim rozkroku. Czasami zastanawiam się, czy nie powinnam zostać w tej pozycji. Wydaje się to łatwiejsze niż ponowne osiągnięcie pionu. Ot, byłabym jak żaba nad stawem. Staw to woda. Woda to lekkość ciała i spokojny przepływ myśli.
Prawda jest taka, że ciężko mi to zaakceptować.
Nie znoszę nie mieć kontroli nad własnym ciałem.
Przeraża mnie jak rośnie.
Nie widzę już np czy linia bikini wymaga interwencji maszynki do golenia.
Moje piersi stanowią wyzwanie dla norweskiego przemysłu gorseciarskiego.
Daleko mi do różowości i pluszowości rozentuzjazmowanych przyszłych mam czekających na swoją fasolkę.
Zgodnie z tym, co piszą w mądrych księgach, obecnie mam w brzuchu awokado. Jakieś nienaturalnie rozrośnięte chyba. Okaz przypominający rozmiarem arbuza.
Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo jest mi źle w moim ciele, dopóki Nick nie ściągnął ze mnie ostatniej sztuki odzieży.
- Can I take it?
- If you must.
- Are you cold?
- No, I just can't stand the way I look like right now.
161 dni przede mną.
6 komentarze
Kurczę, takie to... Nie przykre, nie dołujące, ale na pewno nie optymistyczne. Pewnie lepiej byłoby Ci psychicznie, jakbyś cieszyła się na tę cukierkową fasolkę, ale fajnie, że piszesz, jak jest, bez różowej ściemy. Trzymaj się, jeszcze TYLKO 161 dni! A potem jednego dnia zrzucisz tyle, ile wiele bab nie da rady zrzucić w kilka lat :)
OdpowiedzUsuńJa się bardzo cieszę ale obiecałem sobie że będę pisać jak to jest naprawdę. Mam wrażenie że kobietom wręcz nie wypada skarżyć się jak są w ciąży. Maja byc szczęśliwe i z promiennym uśmiechem oczekiwać potomka. Niektóre faktycznie przechodzą łagodnie ten stan, ale jednak chyba dużo z nas ma mieszane uczucia i często nie ma się nawet z kim tym podzielić. A hormony buzuja i mieszają nieustannie. .. ;-)
UsuńWiem jak to jest nie mieć kontroli. Ja z powodu hormonów - zwariować można. Na szczęscie to przejściowe u Ciebie. :) mam nadzieję, że u mnie też. A za 161 dni będziesz o wieeeele lżejsza. :D
OdpowiedzUsuńHormony to potęga. Cieszę się że to faktycznie przejściowe i mam nadzieję że u Ciebie też w końcu się uspokoi. Małe, niewidoczne a potrafią namieszać w głowie jak nic innego.
UsuńNie wiem czy dobrze pamietam, ale w ciazy z młodym chyba tez nie za bardzo sie akceptowałas? Pocieszeniem powinno byc to, ze to stan przejsciowy, a Twoje awokado juz za 161 dni bedzie wrzeszcalo wniebogłosy, a Ty bedziesz płakać ze szczescia. Masz szczescie ...
OdpowiedzUsuńTak, z Młodym też było mi niewesoło. Myślałam że tym razem będzie inaczej bo mam u boku wspaniałego faceta ale jednak ciąża to chyba nie jest mój ulubiony stan ciała i umysłu.
Usuń