poniedziałek, listopada 10, 2014
W mgnieniu oka tropikalne lato przemieniło się w ciepłą jesień. Jeszcze tydzień temu brzoza za oknem zrzucała żółte liście. Dzisiaj zauważyłam, że całkowicie wyłysiała. Ciepły ten listopad. Za chwilę urodziny Młodego, moje, święta, Nowy Rok, ferie zimowe i nasze pierwsze wakacje w czwórkę, wielkanoc i znowu lato. Z roku na rok czas mija szybciej. Mam wrażenie, że starzeję się w przyspieszonym tempie. Słyszę, jak pod oczy wkradają się zmarszczki a na głowie sypie siwy włos.
Jedno jest pewne: życie jest zbyt krótkie, by odmawiać sobie kubka ciepłej herbaty z cytryną i CUKREM. I kostki gorzkiej czekolady z migdałami. Albo, na przykład, dziesięciu kostek. W trzy minuty.
Młody opanował sztukę malowania serc i otworzył manufakturę laurek adresowanych do mojej osoby. Co wieczór otrzymuję wyznania miłosne suto oprawione w różnokolorowe serca i koślawe dedykacje. Jestem okropnie sentymentalna i składuję te skarby w kartonie. W efekcie nie mogę znaleźć jego książeczki zdrowia, która kilka miesięcy temu wpadła mi w ręce więc przezornie odłożyłam ją tak żeby nie zapomnieć gdzie leży, za to potrafię zlokalizować pierwsze obrazki, pierwsze literki i sznurek oznaczający całe 86cm wzrostu, eksponat z 2010 roku.
W sobotni wieczór zrobiliśmy butelkę czerwonego wina. Ach, co za rozkosz dla mojego podniebienia wyrodnej matki. W ciąży wszystko co zakazane było z urzędu jakieś takie niezjadliwe. Kawa wywoływała ból głowy, wino paliło w podniebienie a sushi śmierdziało. Teraz dzień zaczynam od kubka pachnącej kawy, a tydzień kończę butelką czerwonego.
- Taki jestem zrelaksowany - powiedział Nick, nalewając sobie kolejna lampkę - zrelaksowany i wstawiony.
- No wreszcie. Może powinniśmy obalać flaszkę każdego dnia, żeby utrzymywać stan nieprzerwanej relaksacji? - zasugerowalam.
- Może, jak tylko przestaniesz karmić piersią.
Ha! I tym samym tajemnica wielodzietnych rodzin, gdzie głównym problemem jest alkoholizm, została przez nas rozwiązana. Rozwiązana, zrozumiana i potraktowana minutą refleksyjnej ciszy, należną prawdom oczywistym.
Do soboty zostało jeszcze pięć dni.
3 komentarze
Ja też jestem sentymentalna. Chowaj chowaj te laurki. Jej, po latach to się tak fajnie wraca do wspomnień... :)
OdpowiedzUsuńJa tez zamykam wspomnienia z dziecinstwa Kudlatej w pudelkach, czas tak szybko ucieka, chociaz sobie powspominam czasami :)
OdpowiedzUsuńoj tak, wino z kims wieczorem, relaks, reset, spokój...
OdpowiedzUsuńa wczoraj byłam na grillu z rodzinką na działce i było tak cieplutko...
tesknie za sniegiem mimo to...
dzięki, za odwiedziny;)