O czym myśli kobieta?
piątek, listopada 28, 2008
Wielki zaszczyt się zdarzył bo do naszej wioski przyjechał trener, taki co trenuje sławnych ludzi, ale lokalnie sławnych bo ja o nich nigdy wcześniej nie słyszałam. Równie dobrze mógłby na swojej stronie napisać, że Renata z mięsnego uważa, że odmienił jej życie i nie wyobraża sobie tygodnia bez porządnego wysiłku pod jego okiem. W każdym razie wpadłam na trening spóźniona, co NIGDY mi się nie zdarza. Miałam wejście się to nazywa chyba. Jak Kopciuszek. Na spinning.
Pierwszą myślą było "ooowowwow mmmmówipoangielskuonjestcałkiemzabawnymmaleramiona". Nie wiem dokladnie co było pierwsze. Pomyślałam to wszystko chyba za jednym zamachem na wielu poziomach. Zdarza się. Po trzech minutach zaczęłam się zastanawiać na jakich prochach on jedzie, bo ja bym chciała takie same. Po pięciu minutach stwierdziłam, że wychodzę bo jesli NATYCHMIAST nie wyjdę to zwrócę to, co zjadłam podczas ostatnich Świąt. Bożego Narodzenia. Zostałam, bo stwierdziłam że SIARA by była tak wyjść z zajęć międzynarodowego trenera sław, z posągowo umięśnionymi ramionami, mowiącego po angielsku i całkiem zabawnego. I kiedy tak krzyczal "you can do it you can do it faster faster yes you are great you are the best" ... wyobraziłam sobie, że ta motywacja skierowana jest do mnie i tylko do mnie, w damskiej szatni, po treningu, pod prysznicem. Moje plecy przklejone do zimnych, białych mozaikowych kafelków, moje nogi splecione na jego biodrach, mokro, ciepło i parno. Usmiechnęłam się do swoich myśli i spojrzałam na gościnnego trenera sław nieobecnym wzrokiem, a on PUŚCIŁ OCZKO i wysłał mi superekspresowy uśmiech. Oouu, ty niedobry...
(00:18)
(00:18)
0 komentarze