- Generalnie moglabym mu wybaczyć wszystko, gdyby tylko przestał wsadzać koszulkę w spodnie - podsumowałam Lubego podczas comiesięcznego spotkania z moją przyjaciółką na tak-zwane "farbowanie włosów" (co zawsze przeradza się w plotkarską godzinkę zakrapianą procentami w kontrolowanych ilościach).- Weź nic nie mów, ja już nie wiem jak mam mojego przekonać, tyle razy mu powtarzałam! - oburzyła się Młoda oddzielając grzebieniem kolejne pasmo włosów...
Godzina 06:00, dla naszej rodziny to już w sumie środek dnia. Snujemy się po domu jak śnięte muchy z kubkami latte w zwiędłych od niedospania dłoniach. Młody wpatruje się w wyłączony telewizor, siła przyzwyczajenia. Kota siedzi na parapecie i patrzy na mokry świat za oknem. Luby przyłapuje mnie na ganku, już z butami w ręku. "Co to za dekolt, kochanie" - protestuje - "Ubierz...
Mam dużo szczęścia, że moje nogi tak świetnie prezentują się w kozakach. Gdyby było inaczej pewnie czułabym się podirytowana faktem, że w połowie maja przestałam udawać że jest wiosna i z pokorą wyciągnęłam wypastowane i przygotowane na nastepny sezon zimowy obuwie. Mogłoby mnie denerwować to, że nadal chodzę w wełnianym zimowym płaszczu albo że z nieba deszcz leje strumieniami. Mogłabym nawet być przygnębiona...