MAC Blue India

piątek, października 29, 2010

Nie dostałam pracy.
Przeszłam przez trzy rozmowy kwalifikacyjne, z których ostatnia trwała półtorej godziny i była przeprowadzana przez trzy osoby, a po wyjściu czułam się, jakby ktoś zgwałcił mi mózg.
Przeszłam również testy psychologiczne i test matrycowy, mający badać moją zdolność rozwiązywania problemów. Wypadłam świetnie.

Doświadczenie na podobnym stanowisku mam dwuletnie, na wszystkie fachowe pytania odpowiedziałam bez problemu a nawet zdarzało się, że zaskakiwałam ich moją orientacją w temacie... Oficjalnie - zatrudnili kogoś młodszego. No tak, wiek 29 lat, doświadczenie i biegła znajomość trzech języków to przecież jest już oldschool.

Nieoficjalnie wiem, że gdybym była mężczyzną dostałabym to stanowisko z pocałowaniem w tyłek. No trudno, penisa sobie nie doprawię, nawet bym nie chciała.
Gdybym go miała, to byłabym chłopem, czyli pazury musiałabym malować w domowym zaciszu, najlepiej w piwnicy, a przed żona musiałabym udawać, że cośtam dłubię w ścianach, maluję, bejcuje i skręcam oraz mierzę poziomicą.  Obcasy byłyby zakazane. I włosów nie mogłabym mieć do pasa. Pewnie w ogóle bym ich nie miała w moim wieku. Albo miała zakola. Nie mogłabym ich kręcić, farbować i upinać w kucyk.... Musiałabym za to nosić włosy na nogach, klacie i plecach..!
Nie, to już wolę dłubać sobie spokojnie na obecnym stanowisku i czekać, aż pojawi się firma, ktorej szefostwo nie jest bandą seksistowskich świń.

Na pocieszenie w skrzynce pocztowej czekał na mnie ON , długo wyczekiwany, mój piękny MAC Blue India.



Lakier pochodzi z limitowanej kolekcji MACa Give me Liberty of London.
Nazwa kolekcji kojarzy mi się z pikietą z transparentami idącą ławą przez szare, deszczowe ulice Londynu. Nie wiadomo o co walczą, ale robią dużo hałasu i zamieszania, a wszystkiemu przewodzi Kate Moss w krótkich jeansowych spodenkach i rozpuszczonych, skołtunionych włosach, image pod tytułem "Właśnie ocknęłam sie po trzydniowym heroinowym ciągu, nie masz może dojścia do koksu?".

Kolekcja pojawiła się w USA w marcu 2010r, do Europy weszła w kwietniu 2010. Gościła w sklepach przez kilka miesięcy, na tyle długo żeby narobić sobie na nią apetytu i na tyle krótko, by nie zdążyć kupić upatrzonego produktu. Teraz natomiast można na nią polować na ebay lub allegro.

Lakier Blue India jest swoistym białym krukiem tej kolekcji. Pożądany wśród mniej lub bardziej uzależnionych lakieromaniaczek, piękny kolor ni to szary, ni niebieski, z nutką zielonego. Opakowanie to małe dzieło sztuki, zajął honorowe miejsce na półce w łazience bo po prostu nie potrafię schować go do szuflady wraz z innymi lakierami. Pokochany przez moje pazury, idealny na jesienne dni. Moja kolejna lakierowa miłość.

You Might Also Like

3 komentarze

  1. No i pewnie, po co pracować z takimi świniami ... czeka Cię coś większego, czuję w kościach ;-)) Lakier jest cudny, uwielbiam mieć pomalowane paznokcie, jakoś to seksualnie mi się bardzo kojarzy i przekłada ... szkoda tylko, że ze względu na pracę nie mogę paznokci malować :-(((((

    OdpowiedzUsuń
  2. No lakier cudny a na pazurkach jest niesamowity, niedlugo wrzuce fotki.. Pozostaje Tobie tylko malowac paznokcie na wolne, wtedy mozesz poszalec :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczekamy sobie jeszcze chyba trochę czasu na pełne równouprawnienie, jeśli chodzi o pracę i awanse. Ale mam nadzieję, że nie ma tego złego i trafi Ci się jeszcze lepsza okazja :)

    A Blue India to jeden z moich ukochanych kolorów :)

    OdpowiedzUsuń