Jesień.

czwartek, listopada 03, 2011

Najprzyjemniejsza pora roku. Na plecach wciąż czuć ciepły oddech lata. Słońce nie jest jeszcze odległym wspomnieniem. Zima jest czymś, co wydarzy się w bliżej nieokreślonej przyszłości, a może nawet w tym roku się nie wydarzy? Szum wiatru zagłusza pracę biurowego wentylatora. Z okna widzę fale rozbijające się o brzeg. Po drugiej stronie fjordu zapalają się światła w oknach chatek, które z tej odległości wyglądają jak lampiony. Deszcz bębni o szyby. Naciągam białą czapkę z pomponem, owijam się czarnym szalikiem, wciskam ręce w jednopalcowe rekawice i wybiegam z biura. 

Zoya Valerie, 2 warstwy z bazą i top coat (Seche Vite), światło sztuczne.

W strugach deszczu docieram do auta, walczę z wiatrem o prawo wstępu do środka. Wygrywam i wciskam się na siedzenie z nieodłącznym „Brr..o kurwa ale zimno”. Jadąc do przedszkola uśmiecham się do świata za oknem. Do łysych drzew i liści, ktore przyklejają się do przedniej szyby. Wyrażam głośno podziw dla rowerzysty jadącego pod wiatr „Czy cie chłopie pojebało, nudzi ci się w domu???”.  W przedszkolu pakuję przemoczone ciuchy młodego, a on wspina się na swoją szafkę i wyciąga kolejny z serii obrazków, na ktorych jesteśmy przedstawieni ja, młody i Luby. Wszyscy pod postacią wielkich kulek, ktorym odchodzą 4 kończyny, rozmieszczone z dość osobliwym podejściem do antomicznej poprawności. Całuję młodego w rumiany policzek a on odsuwa się ode mnie i wyciera buzię rękawem. Znów zapomniałam że czułości przy kolegach są surowo wzbronione. Biegniemy do samochodu trzymając się za ręce, zapinam młodego w krzesełku i kompletnie przemoczona siadam za kierownicą. Znów wyrywa mi się jedyny słuszny komentarz „Brr...o ku..yhm..kurtka ale zimno”. Nagle okazuje się, że deszcz zmoczył parasol młodego i że jest to ze wszech miar niepożądane, ponieważ parasol się zniszczy! Przez 5 minut drogi do domu wysłuchuję lamentów w norwesko-polskiej gwarze. 

Zoya Valerie, 2 warstwy z bazą i top coat (Seche Vite), światło sztuczne.

W domu zawijamy się w koc. Za oknem kończy się świat, zaslaniamy firany, zapalamy lampy i świece.  Kot kładzie się pomiedzy nami, głośno mruczy i daje sobie zrobić WSZYSTKO, z czego Młody jak najbardziej korzysta. Jest dobrze. Jesień to najprzyjemniejsza pora roku.

Szefo.

You Might Also Like

11 komentarze

  1. oddawaj kot kota!

    I jakie tam fjordy, FIORDY haha, daleko od Polski to i błędy się wkradają.

    "No i byłem w tej Norwegii a fiordy jadły mi z ręki..." :D

    Buzi :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No przeciez! W koncu jest nawet Fiord Wodka :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że tak rzadko są nowe posty, bo pięknie piszesz...

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale piszesz, mogłabyś wydać jakąś książkę-pocieszycielkę dla kobiet na obczyźnie. Zazdroszczę Ci bardzo tych fiordów. Kiedyś miałam marzenie, żeby żyć w Narviku. Wydaje mi się, że tam u góry na północy lepiej się odczuwa pory roku. Taka dziwna myśl.

    Pisz częściej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że się pojawiłaś, miło się czyta Twoje posty :)
    Kociak piękny, z chęcią bym się do takiego przytuliła ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie piszesz i piękny lakier :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra, nie bede owijala w bawelne : ten rysunek w przedszkolu to stary czy aktualny??

    OdpowiedzUsuń
  8. Aktualny, ale nie wiem na jak dlugo.. Nie odgrzewa sie kotletow, nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki itd..

    OdpowiedzUsuń
  9. oo, to jest kolor, który mogłabym nosić na paznokciach codziennie.. szkoda, że ich raczej nie maluję :D

    czy tez nazywasz swojego kota różowym? :)
    mój różowy kot pozdrawia Twojego, tylko mój jest bardziej ofutrzony :D oznacza to malowanie paznokci z dala od źródła wiatru i kłaków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie różowy to odpowiednie określenie koloru :D

      Usuń