Jak skutecznie sprzedawać lakiery?
wtorek, października 23, 2012
W życiu lakieromaniaczki przychodzi co jakiś czas ten moment, kiedy w głowie pojawia się czerwone światełko. Stop, nie kupuję więcej. Przecież i tak nigdy tego wszystkiego nie zużyję. Po co mi tyle lakierów. No dobra, pozwole sobie kupić coś nowego, ale najpierw muszę pozbyć się tych, których nie używałam od **** (tutaj wstawiamy dowolna datę, w moim przypadku było to "od ponad roku").
Co zrobić, jak żyć panie premierze z tym ogromnym lakierowym poczuciem przesytu, winy, nieogarniętej lakierowej mani i chciejstwa posiadania wszystkich możliwych odcieni czerwieni? (tak, czerwień ma odcienie, nieskończoną ilość odcieni, podobnie jak każdy inny kolor...).
Wtedy pojawia sie ta genialna myśl, rozwiązanie warte prywatnego pokazu fajerwerków: SPRZEDAM! Przecież i tak nie używam. Nie potrzebuję 20 czerwonych lakierów. Zrobię miejsce na nowe!
Z radosnym poczuciem robienia czegoś niezwykle pożytecznego wybieram trzódke do sprzedania. Należy być bezlitosnym i twardym, myśleć racjonalnie i nie wdychać zbyt wiele acetonu. Dobrze też poinformować o fakcie rodzinę i znajomych tak, żeby głupio było zrobić z gęby nocnik i żeby nic nie powstrzymało nas przed tym decydującym krokiem!
Biedne, patzrcie jakie przestraszone. Wiedzą już, co ich czeka. |
Wybraną grupę straceńców należy obfotografować dokładnie. Dobrze jest rozeznać się w cenach, po jakich na portalach aukcyjnych chodzą poszczególne marki. Wyliczenie możliwego zysku, który przeznaczymy na nowe lakiery, spłatę kredytu i wybudowanie basenu w ogrodzie, pomoże nam trzymać się w ryzach i twardo stać przy postanowieniu o pozbyciu się cześci pieczołowicie kolekcjonowanego i objętego czułą troską zbioru.
Kolejny etap to...codzienność. Z braku czasu, natłoku zajęć, konieczności gotowania obiadu, kataru dziecka sąsiadki i jakiś innych równie wiarygodnych powodów - nie mam czasu zrobić porządnych zdjęć i wystawić lakiery na sprzedaż. Leżakują sobie beztrosko na komodzie, odseparowane od swoich lakierowych braci i czekają. Czekają, czekają...i jeszcze sobie poczekają, bo warunki oświetleniowe są naprawdę kiepskie i nie da rady zrobić porządnych zdjęć, a jak wiadomo reklama jest dźwignią handlu, więc NA PEWNO i tak nic się nie sprzeda.
Po dwoch tygodniach obserwowania smętnej grupki straceńców zaczynam się do nich ZBLIŻAĆ. Po powrocie z pracy cicho podchodzę do komody i biorę w ręce każdego po kolei. Przyglądam się im, przypominam sobie kiedy jakiego kupiłam i w jakiej sytuacji miałam go na paznokciach. Zastanawiam się, czy będę TĘSKNIĆ... Ten etap trwa w najlepsze. Zaczynam litować się nad poszczególnymi egzemplarzami.
Zastanawiam się, co mi do cholery do tego łba strzeliło, że postanowiłam pozbyć się tego czy tamtego. Przecież zieleń, chociażby jedna - jest potrzebna! Tak samo ten róż, przecież ja uwielbiam różowe lakiery i nie dalej jak w czerwcu uporczywie na nie polowałam! Na lato będzie jak znalazł. Po małym macanku, kręcąc głową nad Aggą sprzed tygodnia i jej durnymi pomysłami - dwóch delikwentów wraca do lakierowego koszyka.
Ostatni już etap - wchodzę na lakierowe FORUM i czytam wypowiedź zygzak: nikt sie nie czepia kolekcjonerów znaczkow ze ich nie zuzywają na listy.
Eureka! O to właśnie chodziło! Przecież co - można kolekcjonować ludziki z porcelany, a lakierow nie? Ostatnio czytałam o facecie, ktory kolekcjonował sztuczne członki - kubeczki, otwieracze do piwa, popielniczki - jego dom wygladał jak tajski burdel! On może obnosić się ze swoimi plastikowymi penisami po gazetach, a ja mam ukrywać swoje marne 70 lakierów po szufladach i sprzedawać te nieużywane? A czy on używa wszystkie swoje członki? (no dobra, wolalabym nie wiedzieć...).
Z uśmiechem wkładam 15 wybrańców do szuflady. Tym razem im się upiekło.
I tak właśnie należy sprzedawać lakiery!
Mam nadzieję, że mój tutorial pomógł niejednej osobie, która nie wie jak należy profesjonalnie podejść do zagadnienia fachowej sprzedaży używanych lakierow do paznokci.
50 komentarze
Agga, pośmiałam się :DDD Ale sama prawda.
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mnie tymi penisami :DDD
:)
Usuńw sprzedaży to Ty furory nie zrobisz ;D
OdpowiedzUsuńw gruncie rzeczy to mi nawet ciut smutno bo już sobie ostrzyłam ząbki na Zojkę a tu taki chlast na finiszu :D
Zoyki pójdą w świat tak czy siak, nie moja bajka kolorystyczna. Może jakieś rozdanko w końcu zorganizuję?
Usuńlud woła o igrzyska!
UsuńBardzo racjonalne podejście! Gratuluję zachowania zdrowego rozsądku :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zdrowy rozsądek to podstawa sukcesu!
UsuńFantastyczny post! Fantastyczny!
OdpowiedzUsuńTeraz i ja z lżejszym sercem zajrzę do swojego pudełeczka z kartonami!
Po cichu liczyłam,że nie tylko ja mam takie wyrzuty sumienia :)
UsuńW ogóle nie rozumiem po co się kogoś czepiać,
OdpowiedzUsuńjeśli jego pasja w niczym nam nie przeszkadza.
Kolekcjonowanie jako takie nie jest niczym nienormalnym, nawet jeśli dotyczy rzeczy bardzo nietypowych - jest po prostu pewnym odreagowaniem, relaksem... no nie wiem, czymś takim. Jedni znajdują pociechę w Bogu, inni w wódce, a jeszcze inni - na przykład w kolekcjonowaniu lakierów, porcelanowych lalek czy penisów [sztucznych... mam nadzieję ;D].
A jeszcze inni znajduja pociechę i w Bogu i w wódce i w fajkach i w kolekcji sztucznych penisów :D
UsuńHahaha! \m/
UsuńDziś masz jakąś fantastyczną fazę :D jak ja kocham czytać Ciebie, Zoilę i HedgehogGirl <3
PS. Zastanów się, czy na pewno nie chcesz sprzedać tego szafirowo-fioletowego z różowawą drobnicą, hue hue.
Widzę, widzę to! <3
UsuńKolekcja jak każda inna .. z miłości ;) a powiedz, czy otwarte lakiery się nie "zużywają"? No wiesz, zmienia im się konsystencja, słabiej się potem paznokci trzymają .. nie jest tak?
OdpowiedzUsuńTo zależy od firmy. Niektóre lakiery się rozwarstwiają, ale nie wpływa to na ich wygląd na paznokciu (to jedna z tych wielkich tajemnic, jak to możliwe?). Jeśli lakier zgęstnieje są specjalne rozcieńczalniki do lakieru, które świetnie się spisują. Moje najstarsze egzemplarze mają po 5 lat i nadal są używane. Najważniejsze w przechowywaniu jest porządne dokręcenie butelki.
UsuńPamiętam jak moja mama dolewała do lakierów zmywacza do paznokci żeby takiego staruszka (kilka miesięcy używania) do życia na trochę przywrócić. Ale to inne czasy były ... i inne firmy ;)
UsuńJa też kiedyś dolewałam..nauczyłam się od mamy ;)
Usuńjuż mi ich było szkoda, że się biedactw pozbędziesz , na szczęście dla nich historia dobrze się skończyła :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńFajny post :)
OdpowiedzUsuńW sumie to się uśmiałam :>
Ja też się uśmiałam, jak w końcu zdałam sobie sprawę co wyprawiam za każdym razem kiedy szykuję się do sprzedaży:)
UsuńHaha, dzięki za poprawienie humoru :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mi sie udało :)
Usuńhahahah, ostatnio myślałam, że chętnie sprzedałabym przynajmniej połowę swoich zbiorów, ale... jeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńPolecam wypróbować moją metodę handlu, jest naprawdę skuteczna :)
UsuńHehehe :) Dobre. :) Dobrze jest być zbieraczem. :)
OdpowiedzUsuńPewnie, trzeba na coś kierować nadmiar energii ;)
Usuńtia, ja właśnie kieruję na książki. Już wynalazlam zestaw 4 książek Nesbo w Matrasie - zaczynam się zastanawiać czy aby nie za mało bagażu wykupiłam na powrót z Polski. ;)
UsuńA znaczki też zbieram. Polskie serie niestemplowane - od 1986 roku mam wszystkie. o.O Tato pomaga w zbieraniu. :)
Usuńuśmiałam się. ale racja z tymi znaczkami nie? a to już zupełnie hobby bez sensu, my to sobie chociaż te lakiery nosimy na pzanokaciach i na nie patrzymy a znaczki to juz zupełne dno.
OdpowiedzUsuńpowiedz ty mi raczej tu albo na forum, co to jest ten zielony, musiałam go przegapić. i które zoyki sprzedajesz?
Jeden zielony to ChG Holly day, ten jasny to MNY 753. A Zoye do odstrzału to Lisa, Gloria i chyba Tiffany.
UsuńNa znaczki to w czasach mojej mamy rwało się panienki i chyba w tym celu były zbierane (bo nie mogę sobie wyobrazić żeby w jakimś innym) :D A ja co? Zaproszę faceta pod pozorem obejrzenia mojej kolekcji lakierów do paznokci? :D
haha świetne!
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuńbyło strasznie, ale skończyło się dobrze. dla mnie najgorsze jest zbieranie porcelanowych stojaczków, bo najczęściej to kiczoch i jest bezwartościowe, znaczki ponoć można opchnąć ;-) Misa Fashionista <3 toż on piękny!
OdpowiedzUsuńWiem, że piekny. I zdobyty w bólach..dlatego poczeka jeszcze na swoja kolej :)
Usuńhihihi :D wstaw je do szklanej gabloty :)
OdpowiedzUsuńJednak wolę chować do szuflady, żeby znajomi nie robili "oczu"... :)
UsuńBomba... Kobieto wspaniała jesteś, te penisy wypędziły z mojej głowy poczucie winy. Super:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, nie ma co się zadręczać i tak to w niczym nie pomoże, kolekcja będzie rosła czy sumienie tego chce, czy nie ;)
UsuńDobre :D
OdpowiedzUsuńA już pożądliwie spoglądałam na Chinkę i OPIka ;)
Myślę, że się w końcu ich pozbędę. Jeszcze trochę muszą odleżeć po prostu ;)
UsuńPokrzepiłaś sporo serc niewieścich :D
OdpowiedzUsuńZa gówniarza zbierałam karty telefoniczne - czasy, kiedy polskie egzemplarze były cienkie, ze ściętym rogiem a ja od mamy&ciotek wydzwaniających do nas z Niemiec dostawałam śliczne, kolorowe, twarde egzemplarze. Leżały tylko i leżały, nawet na paznokcie nie można było ich położyć - faktycznie trochę bez sensu...^^
A ja w sumie nic nigdy nie zbierałam, przed lakierami. No, może naklejki z żółwiami ninja, do albumu :D
UsuńJa jeszcze karteczki do segregatorów i gadżety z myszą Diddl, cudem zdobywane za zachodnią granicą w latach '90 :D
UsuńPhi, jak były na topie karteczki do segregatorów to ja już za stara byłam :P Wtedy to ja już słuchałam Doorsów i wierzyłam, że jestem hipisem :P
UsuńJa wierzyłam najwyżej w to, że kiedyś założę z kuzynką-rówieśniczką zespół, nazwiemy się z ęgielskiego Stars, ja będę śpiewać, ona tańczyć i dorobię się owczarka szkockiego... :F
Usuńto ja pobiegnę dziś po kolejną odżywkę do włosów :D a co! jak można kolekcjonować penisy to odżywki tym bardziej! dzięki Ci za tego posta ;))))
OdpowiedzUsuńBiegnij biegnij! :)
Usuń"nikt sie nie czepia kolekcjonerów znaczkow ze ich nie zuzywają na listy." Rzeczywiście prawda..:D Świetny blog,pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńA kolekcji tylko pozazdrościć.:D
Dziękuję :)
Usuń