Afryka

wtorek, września 21, 2010

Wróciliśmy z wakacji opaleni, wypoczęci. Młody z całym zasobem nowych słów, niezykle przydatnych o tej porze roku w Norwegii tj. plaża, basen, idziemy na plaże, idziemy kąpać, loda, obiadek, zupki...
My trochę bardziej się poznaliśmy. Trochę się kłóciliśmy. Trochę kochaliśmy. Mój kiedy mnie zdobył, dostał w promocji dwulatka.. no tak, jest to sytuacja nietypowa. Normalnie ludzie się poznają przez jakieś 10 lat, później łączą się w związek małżeński i płodzą wspólne potomstwo. My poznawaliśmy się przez dwa miesiące, później Młody i Mój zostali zapoznani i zostaliśmy rodzicami, nie łącząc się w związek małżeński ani nie mając wspólnego potomstwa. A w międzyczasie się rozwiodłam, więc zmiany w stanie cywilnym zaszły, co by nie mówić :)

Cały horror byłego małżeństwa zaczyna się chyba po rozwodzie. Ale o tym nie dzisiaj, nie mam siły nawet o tym myśleć. Na twarzy ciągle czuję ciepły wiatr i morską sól, która szczypie mnie w oczy i ściąga skórę na policzkach. We włosach mam piasek. Nozdrza wciąż czują zapach Afryki: słodką woń powietrza przesiąkniętego kwiatami, dymem fajki wodnej i suchym zapachem piasku pustyni, który wdziera się wszędzie i oblepia każdy kawałek ciała. Śnią mi się błazenki, które podpływają jakby były zainteresowane, kim jestem i co robię na ich rafie. Jestem naładowana słońcem. Pierwszym pytaniem jakie zadałam Mojemu po powrocie do domu było: „To gdzie jedziemy w przyszłym roku?"

You Might Also Like

0 komentarze