Taniec czarownic
środa, lutego 22, 2012
W "Tańcu czarownic" czarownice nie tańczą. Nie, żeby w ogóle. Tańczą, ale inaczej niż sobie wyobrażacie. No, przynajmniej ja przed zajrzeniem do książki widziałam moim "wewnętrznym czytelniczym okiem" sabat, kobiety w strojach z epoki, na łysej górze, w kręgu, tańczące i przywołujące siły ciemności. Nic bardziej mylnego! Czarownice tańczą, a i owszem. Tańczą w taki sposób, w jaki nigdy byście nie chciały zatańczyć. Tańczą na wietrze. Na samo wyobrażenie tego tańca mrówki urządzają sobie spacer wzdłuż mojego kręgosłupa.
Na okładce, zaraz pod tytułem, jakiś mądry wydawca umieścił zachęcający opis książki: "Pełna czarów, przesądów i zabobonów opowieść o bezkresnej samotności kobiety, która była inna." Przysięgam, gdyby nie zachęta Biblionetki, te marketingowe pierdy pierdy nigdy nie przekonałyby mnie do sięgnięcia po książkę.
To opowieść o kobiecie, która była silna, niezależna , może nie przystawała do swoich czasów. Właściwie nie tylko o niej, ale o innych, które jak ona nie godziły się na ustalony z góry porządek świata, na poniewieranie przez mężów, na siniaki na policzkach i powykręcane ręce, na milczenie i uciekanie wzrokiem przed ludźmi na ulicy. Akcja dzieje się w czasie pierwszej wojny światowej, ale w książce nie ma wojny. Jest wioska gdzieś na Węgrzech, są mężczyźni wyjeżdżający na wojnę i kobiety, które zostają w wiosce. Jest obóz jeniecki - Włosi, egzotyczni, przystojni, wrogowie którzy zamieszkują na obrzeżach wioski. Są kobiety spragnione męskiego ciała. Są mężowie wracający z wojny, zniszczone psychicznie zombie próbujące poprawić sobie samoocenę wyżywając się na swoich żonach. Są kobiety, które zaznały życia bez mężczyzn i po czterech latach nie godzą się ponownie zostać wciśnięte w gary i gorsety. Autorka oparła powieść na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w pewnej wiosce na Węgrzech w latach 1914-1928. Mężczyźni po powrocie z wojny zaczęli zapadać na tajemniczą chorobę i ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Dlaczego? Przeczytajcie!
Cytat który zabieram ze sobą: "Może nie potrafię rozpoznać dokładnie tego, co czujesz, ale dobrze znam naturę ludzką. Zawsze jest wybór (...), zawsze. Jeśli wolisz się oszukiwać, że jest inaczej, miej pretensje tylko do siebie. Czasami wszystkie rozwiązania są złe, ale pamiętaj, że są."
1 komentarze
Zachęciłaś mnie - dopisuję do listy ,zalicz przed śmiercią' :3
OdpowiedzUsuń