Stulatek, który wyskoczył przez okno i...

środa, maja 09, 2012

Zagłębiona w świat fantasy złapałam się na tym, że te wszystkie przekazy mentalne, wrota, magowie i czarodzieje, pomniejsze trolle i złowrogie krasnoludy zaczęły mi się w głowie mieszać. Nie wiem już która księżniczka straszy w jakim zamku, gdzie wampiry mają skrzydła i są dobre a gdzie są przerażającymi kreaturami prosto z sennych koszmarów dziewicy.

Postanowiłam sięgnąć po obyczajówkę. "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" to wprawdzie nie powieść fantasy, ale poziom absurdu jest w niej napięty do granic możliwości. To fantastyczna komedia, książka przy której wybucha się śmiechem w najmniej oczekiwanym momencie np w poczekalni u lekarza albo w prosektorium. Była pigułą szczęścia i lekarstwem na smutki.

Fanom Forresta Gumpa sprawi zawód. Bo chociaż reklamowana jako "szwedzki Forrest Gump" jest, niestety, lepsza od kultowej powieści.
Tytuł dokładnie oddaje treść książki. Oto pewnego dnia Allan Karlsson wyskakuje przez okno domu spokojnej starości. Allan kończy tego dnia sto lat, za drzwiami już szykuje się jego przyjęcie urodzinowe, są kamery i lokalny radny. Siostra Alice już za chwilę po niego przyjdzie, a ta kobieta nie pozwala Allanowi przemycać do domu spokojnej starości alkoholu i to wkurza go niezmiernie! Allan wyskakuje więc w kapciach przez okno i idzie na dworzec. Tam, przez zupełny przypadek, wchodzi w posiadanie tajemniczej walizki, z którą wsiada do autobusu i jedzie gdziebądź. Wkrótce w pościg za Allanem rusza policja oraz organizacja przestępcza - gank motocyklowy. Nieświadomy niczego (przez jakiś czas) bohater zaprzyjaźnia się z cwaniakiem i złodziejem - Julianem, wiecznym studentem i "prawie absolwentem" trzydziestu kierunków - Bennym oraz ze Ślicznotką, która klnie jak szewc i trzyma na podwórzu słonia.

W karty powieści zgrabnie wplątana jest historia życia Allana. A życie miał ciekawe jak na kogoś, kto starał się trzymać na uboczu i nie wpadać w tarapaty. Udało mu się wysadzić coś w powietrze, brać udział w kilku wojnach, zazwyczaj po obu stronach. Pił ze Stalinem i Trumanem, poznal Churchila a Mao wysłał go na Bali, gdzie spędził kilka lat leżąc na plaży i pijąc drinki bez parasolki. Gdy znudziło mu się w Azji postanowił dojść do Szwecji na piechotę i na własnych nogach pokonał Himalaje. Ot, starał się nie wchodzić nikomu w drogę i zawsze być życzliwym bliźniemu.

Absurd goni absurd ale najzabawniejsze jest to, że wydarzenia są tak zgrabnie opisane, a bohater jest tak oczywistym i przypadkowym ich uczestnikiem, że nie czułam się robiona w bambuko ani bawiona durnymi gagami.

Podsumowując: książka jest prześmieszna, jest lekiem na całe zło i wkrótce zabieram się do niej ponownie. A cytat który zabieram ze sobą to słowa Allana "Jest co jest i będzie co będzie". Przeczytajcie koniecznie!

You Might Also Like

8 komentarze

  1. Agga, przypomniałaś mi o tej książce! Dawno temu czytałam jakąś zachęcającą recenzję, miałam kupić, zapomniałam ... Rozejrzę się za nią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Myślę, że Ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ją na swoje liście "do przeczytania" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Poczułam się mocno zachęcona, teraz muszę ją dorwać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe, szczególnie jeżeli można przy tym wybuchać śmiechem

    OdpowiedzUsuń
  6. ładny, ale wygląda na takiego co draaaapie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już kiedyś o niej czytałam (chyba ma być też film)i zanotowałam w pamięci, teraz muszę ją zaliczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. hmm.. ja nie na temat, ale.., sto lat sie zastanwiałam czy kupić "Cukiernie pod amorem" i nie mogłam się zdecydować az przeczytałam twoją recenzje i kupiłam! i podoba mi się! dzięki! buziak!

    OdpowiedzUsuń