Ciemność

poniedziałek, stycznia 09, 2012

Kiedy wydaje mi się, że już jest wszystko dobrze - wkrada się bocznymi drzwiami. Najpierw powoli zajmuje kolejne terytoria. Zaczynają boleć plecy. Wieczorem ibuprom ratuje mnie przed całonocnym bólem głowy. Jestem drażliwa i marudna. To są pierwsze znaki, które zazwyczaj ignoruję. Jeszcze się trzymam, wydaje mi się że mam szansę. Później wystarczy jeden gest, jedno słowo, uwaga czy krzywe spojrzenie za dużo. Wybiegam w noc i włóczę się godzinę po bocznych drogach, żeby tylko ją przegonić. Może mam nadzieję, że przylgnie do czegoś innego, że tym razem odpuści. Wracam do domu i pozornie trzymam się dobrze, ale jestem jak bomba z opóźnionym zapłonem. Kiedy wybucham zmiatam sobą wszystko. Jestem brudem pod paznokciem bezdomnego. Nie zdolna przestać, rozpacz pochłania wszystko. Rozpacz i poczucie winy. I wstyd. Wstyd za rozpacz, wstyd za to, kim jestem, wstyd za to jaka jestem. Godzinami leżę wpatrzona w sufit zanim zasnę.
Rano budzę się z wielkim moralnym kacem. Nie pamiętam dlaczego, nie pamiętam co się właściwie stało, pamiętam tylko że znowu dałam jej nad sobą wygrać.
Może powinnam to po prostu zaakceptować. Oswoić depresję. Potraktować ją jak przyjaciela, upierdliwego i męczącego, ale nieodłącznego towarzysza życia.
Czasami boję się że wygra, że pożre mnie całą i wtedy nie będę miała motywacji żeby wrócić z bezdechu, złapać kolejny oddech i kiwnąć głową na pytanie zadane przerażonym i zmartwionym głosem: "Kotku, zrobię Ci teraz herbaty, dobrze?"


You Might Also Like

7 komentarze

  1. Mam nadzieję, że pytanie nie zostanie uznane za bezczelne - ale miałaś przepisany jakiś lek/leki - może są źle dobrane i trzeba zmienić?
    A o zaprzyjaźnianiu się z własnymi upiorami ładnie śpiewała Kasia Nosowska w utworze Hey "To trzeba lubić"
    pozdrawiam
    daleka od normalności i nieleczona MAAH

    OdpowiedzUsuń
  2. przypomniał mi się jeszcze świetny wywiad z Anją Orthodox m.in. o depresji, może nie czytałaś - http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,10063183,Anja_Orthodox_nie_zre_kotow.html

    OdpowiedzUsuń
  3. A może leczyć? Bo z nią to żartów nie ma, nie ma się tak długo pociągnąć ... nie da się z nią zaprzyjaźnić jeśli nie ma nad nią kontroli ....

    OdpowiedzUsuń
  4. Lecze..ale jak mi MAAH uswiadomila - moze wystarczy zmienic leki. Dzieki! Juz zamowilam wizyte u swojego znachora :) (i kolejny raz mam nadzieje ze moze tym razem bedzie lepiej)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, ze masz nad tym jakas kontrole, ze wiesz co sie dzieje i reagujesz. To daje Ci szanse, ze wygrasz. I dobrze, ze masz kogos kto zrobi Ci herbate. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. dzięki, że to napisałaś.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaprzyjaźnić się imho nie da. To wróg, z którym nieustająco trzeba walczyć. I nawet na chwilę nie można stracić czujności.
    Dobrze dobrane leki to podstawa. Czasem trzeba je wiele razy zmieniać, żeby dobrać te najlepsze.

    Powodzenia w walce!

    OdpowiedzUsuń