Świrolandia
piątek, stycznia 13, 2012
Przypomniałam sobie, że dokładnie rok temu ciemna pani zapukała znów do moich drzwi. Może po prostu to taki styczniowy świr, nawrót, przełom zimy i wiosny to najgorsza pora dla wariatów. Drugą kryzysową porą jest przełom jesieni i zimy. Jestem zimowym wariatem.
Chciałabym wyrwać się na chwile, uciec od siebie,wyjechać. Sama, na tydzień. Do miejsca na tyle ciepłego, żebym mogła całymi dniami leżeć brzuchem do góry i nie marznąć. I do miejsca na tyle nudnego, żebym nie czuła się zobowiązana zwiedzać i uczestniczyć w wycieczkach fakultatywnych. Gdzieś, gdzie by mnie obsłużyli gastronomicznie. Gdzie byłabym panią samej siebie. Gdzie mogłabym zatęsknić i posłuchać na chwilę swoich myśli, zatrzymać się. Przewartościować. I gdzie nikt by mnie nie zagadywał. Do świrolandii.
6 komentarze
w swirolandii pewnie tłok o tej porze roku :) Norwegia, a chyba szczególnie Twoje rejony nie jest krajem, który pomaga w walce z depresjami .. a takie banalne sposoby na chwilową poprawę nastroju jak solarium próbowałaś?
OdpowiedzUsuńHaha no masz rację z tym tłokiem :))))
OdpowiedzUsuńSolarium to złooo, ale jest coś takiego jak fototerapia i lampy antydepresyjne. Kto wie, może w Norwegii jest to refundowane przez państwo?
OdpowiedzUsuńHeh moze samoopalacz da rade?? :P
OdpowiedzUsuńJa nie wiem czy depresja to tylko brak slonca. Brak slonca i alkoholu moze? Jak nic potrzebne sa wakacje w raju i drinki z parasolka:)
O tak! alkohol daje rade szkoda tylko, ze chwilowo. Do wirlandi pod palme sama bym sie wybrala, tylko czy w towarzystwie mozna swirowac? chyba najlepiej w samotnosci. Trzeba trzymac kciuki, ze aura szybko sie zmieni, zaswieci slonce i znow bedzie chcialo sie zyc.
UsuńJa bym się chciała wybrać bez towarzystwa. Pewnie przez następne 15 lat nie będzie na to szans.
OdpowiedzUsuń